Na początek małe ćwiczenie. Czytasz dwa tytuły: „Zmiany w firmie Y” i „Jan Kowalski dołącza do zespołu X”. Odczucia?
W pierwszym przypadku możesz odnieść wrażenie, że jest to „jeden z wielu”, w drugim… że to osoba, która swoim doświadczeniem wzmocniła zespół. Który z tytułów wywołał pytanie „kto to jest”? i tym samym wzbudził w tobie chęć przeczytania całej wiadomości?
Kiedy pracowałam w redakcji branżowej, informacje o nowym pracowniku pojawiały się na mojej skrzynce pocztowej praktycznie codziennie. To taki typ wiadomości, który miał swoją osobną sekcję w newsletterze i w szybki sposób zapewnił „zamknięcie dnia”.
Do dzisiaj bardzo lubię śledzić zmiany kadrowe, bo dobrze oddają dynamikę na rynku pracy. Często myślę sobie: „przecież ta osoba zaczynała tu i tu”. Po latach spędzonych nad redakcją takich wiadomości widzę jednak, że są one pisane na jedną modłę. PR-owcy wiedzą, że tekst tego samego lub kolejnego dnia trafi na stronę, liczba publikacji się zgadza – tylko nic za tym nie idzie dalej.
Ktoś może pomyśleć wręcz, że przepisem na dobrą informację kadrową jest mocne nazwisko lub duża firma. To prawda, ale znam przypadki, gdy ktoś przegapił tę szansę komunikacyjną, a nowa osoba została przedstawiona dopiero… w drugim akapicie, po długim opisie dotyczącym samej marki.
Jeden z opisów nowo pozyskanego pracownika urzekł mnie tak bardzo, że postanowiłam kilka dni później napisać do tej osoby z prośbą o komentarz ekspercki. Do dzisiaj mam ją na liście zaprzyjaźnionych PR-owców, z którymi lubię współpracować przy nowych artykułach.
Dobra informacja kadrowa jest konkretna
Informacja prasowa napisana konkretnie szybko domyka listę tematów redakcyjnych i odpowiada na pytania:
– Kim jest nowa osoba?
– Jaką będzie pełnić funkcję w firmie?
– Gdzie wcześniej pracowała, jakie ma doświadczenie?
– Kogo zastąpiła na tym stanowisku ( Czy jest to nowo utworzone stanowisko)?
Drugi typ informacji poza standardowymi danymi daje pole do dodania czegoś od siebie: w czym się ten ktoś specjalizuje, co lubi robić na co dzień, jakie ma zainteresowania. Pozornie nieistotny opis posłużył mi jako inspiracja do napisania lifestylowego tekstu o aktywnościach PR-owców po godzinach pracy.
Warto jednak odpuścić opisy w stylu: „Lubi kawę z gorącym mlekiem, literaturę skandynawską, filmy Almodovara, Altmana i Allena. Przyjemność sprawia jej przeglądanie książek dla dzieci, wypatrywanie na ulicach starych neonów i rozmowy z ludźmi” czy „fascynuje się genealogią, a jego dziadkowie mają herb szlachecki” (z życia wzięte), bo wtedy wpadamy do koszyka tych wiadomości z cyklu… „zrobiły dziennikarzowi dzień”, ale tylko jemu jest do śmiechu.
Sama jestem zwolenniczką form mieszanych – w informacji prasowej wolę czytać o zawodowych obowiązkach pracownika, ale firmowe kanały społecznościowe mogą posłużyć tu za pokazanie ludzkiej strony nowej osoby.
Zdjęcia…
… w informacji kadrowej MUSZĄ być, choć jak pokazuje życie, nie jest to takie oczywiste. Zdarzyło mi też się kiedyś otrzymać wiadomość o trzech nowych osobach w firmie, w której żadne ze zdjęć nie było podpisane. Informacja była do pilnej publikacji, bo chodziło o dużą markę, więc musiałam porównać je ze zdjęciami tych osób na LinkedInie.
Dostawałam też zdjęcia „z ręki”, robione w łazience, Pani zapiętej pod kokardkę (Pani nie pamiętam, ale kokardkę zapamiętam na zawsze), ale nic nie przebije zdjęcia uznanej specjalistki dużej instytucji, która zdecydowała się dołączyć fotografię w wieńcu na głowie.
Tytuł
Od niego zależy wszystko. Jeśli jest to duży transfer, polecam położyć na imię i nazwisko i nazwę firmy. Jeszcze lepszą pracę robi tytuł, w którym nadmieniamy, skąd pracownik przeszedł:
Anna Nowak: Z (Duże medium) do (Duża marka)
W momencie, gdy zmiany w zespole są tak duże, że wszystkich nie jesteś w stanie wymienić, polecam wyjść od stanowiska pracowników:
Firma X z PR Managerem/PR Managerami
Jedną z tego typu informacji prasowych zapamiętałam w sposób szczególny. Pod mocno typowym tytułem „Zmiany w firmie Y” dopiero w drugim akapicie (sic!) czytam, że po kilkunastu latach znany reporter śledczy, laureat m.in. „Grand Pressa”, przechodzi na drugą stronę barykady! To jest news! Taki, po który sięgną nie tylko portale branżowe, ale i media horyzontalne: „Uznany dziennikarz zmienia zawód. Jaka przyszłość czeka dziennikarstwo śledcze?”, „Przez lata rozpracowywał państwowe spółki. Co wniesie do branży PR?” – myślę, że sposobów na „ogranie” tematu byłoby sporo. Problem zaczyna się wtedy, gdy takie „perełki” (wiadomości, które mają potencjał zdominować resztę informacji) giną w gąszczu innych e-maili o tym samym tytule…
I po newsie.