Mój pierwszy mentor pisarz Janusz Głowacki opowiedział mi kilkanaście lat temu anegdotę o wycieczce na Giewont. Dzisiaj ucząc innych widzę, jak bardzo ta historia wpłynęła na moje życie i pracę. Bo tak naprawdę wystarczy obejrzeć się świadomie dookoła, żeby zobaczyć więcej niż inni. I potem coś mądrego z tą wiedzą zrobić.
W pewien słoneczny weekend wspomniany pisarz zabrał jedną ze swoich ówczesnych dziewczyn na wycieczkę w Tatry. Kiedy po kilku godzinach udało im się wreszcie wejść na Giewont, Janusz rozejrzał się dookoła, spojrzał na swoją towarzyszkę i wykrzyknął: „Krysiu, zobacz jak tu pięknie!” Krysia wstała, również rozejrzała się dookoła i z wyrazem twarzy niepozostawiającym wątpliwości, że do końca nie wie, o co chodzi, zapytała: „Ale, Januszku, gdzie?” Skonsternowany Głowacki ułożył wtedy ręce równolegle do siebie, zamykając między nimi kawałek widoku i skwitował: no jak to, gdzie? Stąd – dotąd.
Większość menadżerów nie wychodzi poza ramy myślenia, których nauczyła ich poprzednia praca, pierwszy szef, pierwsze wyobrażenia o tym, jakimi sami chcą być szefami. Dlatego zmieniając organizację nie potrafią dogadać się z nowym zespołem, narzekają na kolejne pokolenia pracowników, którymi muszą zarządzać, szukają dziury w całym wszędzie, tylko nie we własnym patrzeniu na świat. Dlatego czując, że muszą coś zmienić, nie wiedzą do końca co i frustrują się, nie tyle własną niewiedzą, ile niemożnością zrobienia kroku w inną stronę niż zawsze.
Tego patrzenia można i trzeba się nauczyć. W świecie, gdzie prawie każdy dwudziestolatek i prawie każda firma uważają siebie za innowacyjnych i kreatywnych, choć do jednego i drugiego im daleko, warto wyjść z pudełka i zwyczajnie poćwiczyć, żeby rzeczywiście ta innowacyjność i kreatywność się zadziała. Czasem by lepiej widzieć wystarczy włożyć na nos okulary, czasem na chwilę przystanąć, bo do ważnych życiowych i zawodowych refleksji dochodzi się tylko wtedy, kiedy ma się czas na uważność.
Długoletnia praca w agencjach kreatywnych nauczyła mnie, że na świetne pomysły nie wpada się samemu. I że te pomysły, jak kwiatka w doniczce, zawsze można podlać, żeby wyrosły większe i bardziej spektakularne. Kiedy robi się kreatywną burzę mózgów, czyli taką, która ma nam pomóc wymyślić rzeczy, których jeszcze nikt nie wymyślił, warto oprzeć ją na 3 podstawowych zasadach.
- Nie ma pomysłów głupich – bo każdy głupi pomysł może się komuś skojarzyć z czymś mądrym i stworzyć nową jakość.
- To, co jednym wydaje się głupie, innych zachwyca i inspiruje. W dzisiejszym świecie jest mało prawdopodobne, że odkryjemy przysłowiowy proch, ale możemy zrobić taką kompilację rzeczy już wymyślonych, że stworzą całkiem nową i nieszablonową jakość, na którą przed nami nikt wcześniej nie wpadł.
- Mózg najlepiej pracuje rozgrzany – dlatego zanim zamkniecie się z innymi w pokoju, żeby zmieniać świat, znajdźcie wspólnie 100 zastosowań przypadkowego przedmiotu, który akurat wyjmiecie z torebki (może to być zapalniczka, gazeta, pudełko po cukierkach).
Świadome pozwolenie sobie samemu na zmianę myślenia, zachęcanie swojego zespołu do wyjścia z przysłowiowego pudełka i spojrzenie na problem z perspektywy innego zawodu, branży czy stanowiska przynosi efekty, o których nie marzyliśmy. Tak naprawdę wystarczy tylko znaleźć na to czas i chcieć.
Jeśli chcecie bawić się ciągle tymi samymi zabawkami w tej samej zawodowej piaskownicy, w której siedzicie od lat, nie musicie zmieniać nic. Zawsze będziecie myśleć stąd – dotąd, nigdy nie zwrócicie uwagi na foremkę, która schowała się gdzieś w rogu, aby znalazł ją ktoś, kto wykorzysta ją przy budowie zamku, który wygra międzynarodowy konkurs babek z piasku.
Nie poczujecie też straty, że właśnie przeszedł Wam koło nosa największy sukces architektoniczny w Waszym życiu – świadome budowanie tego kim jesteście, jak pracujecie i czego tak naprawdę mogą się od Was nauczyć Wasi podwładni, żeby potem uczyć tych, którymi sami będą zarządzali.
Bo od marzeń i chęci zaczyna się budowanie rzeczy ważnych nie tylko dla nas samych, ale też dla ludzi, którymi zarządzamy i którzy codziennie się na nas patrzą. Za kilka lat ci ludzie będą zarządzali kolejnymi pokoleniami, które wchodzą na rynek pracy. Więc tylko od Was zależy, czy wykonując swoją robotę będą robili ją tak, jak zazwyczaj: stąd-dotąd, czy już dzisiaj pokażecie im, że jak się chce, to da się bez problemu nawet obrócić głowę wzdłuż własnej osi.