Kiedy pojawił się pomysł na ten tekst, okoliczności były zupełnie inne. 27. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy miał być zwieńczeniem kilkumiesięcznych przygotowań ekipy. Dla nas natomiast była to okazja, by sprawdzić, jak w tym wielkim dniu wygląda praca redaktorów WOŚP od kuchni.
Od feralnego poniedziałkowego popołudnia fundacja jest na ustach wszystkich z innego powodu. Nie będę próbować analizować, jak rysuje się przyszłość Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy bez jej głównego dyrygenta. Nie jest to też miejsce, by pisać o tym, że hejt słowny niestety nie zawsze kończy się na słowach.
Niedzielny, finałowy wieczór obserwowałam z „centrum dowodzenia” — strefy redakcji, mieszczącej się na pierwszym piętrze studia wybudowanego przy Pałacu Kultury i Nauki. I myślę, że dopiero zdałam sobie sprawę, co (a raczej kto) świadczy o fenomenie tej organizacji.
40
Tyle osób w ostatni weekend pracowało nad tym, by odpowiednie treści trafiły do odbiorców w odpowiednim czasie. Są to stali pracownicy fundacji i wolontariusze. W niedzielę do studia przy Placu Defilad 1 pierwsi goście i media przychodzą od 8-9 rano, ale redakcja jest już w pełnej gotowości od soboty. Od kilku miesięcy ma ustalony plan działań i wyznaczonych liderów, którzy będą koordynować pracę swoich zespołów. [O tym, jak powstaje content wokół WOŚP sprawdzaliśmy także podczas Content espresso]
Przygotowania do Finału mają swój początek jesienią poprzedniego roku. 16 października to dzień, w którym WOŚP ogłasza cel zbiórki i wtedy machina rusza już pełną parą. By redakcja mogła sprawnie działać, redaktorzy muszą być przeszkoleni, znać narzędzia i podstawowe założenia. W tym celu wszyscy uczestniczą w dwóch spotkania poprzedzających Finał, a od października cały zespół jest już angażowany w tworzenie contentu. O jakich narzędziach mówimy?:
„Brand24, SentiOne i Sotrender, bo monitorujemy wszystkie informacje na temat WOŚP-u. Sprawdzamy też, co dzieje się w kraju i na świecie” —mówi Anna Orzech, specjalistka ds. social mediów. Przed każdym wejściem na antenę Jerzy Owsiak dostaje depesze z najważniejszymi wiadomościami. Prowly WOŚP używa do informowania dziennikarzy o swojej działalności, HotJar i Google Analytics — służy fundacji do analizy zachowań ludzi, Tweetdeck z kolei do zarządzania treściami na Twitterze.
Najwięcej dzieje się rzecz jasna na Facebookowym kanale Orkiestry. Zespół obsługuje też Facebooka dla Polonii i odbiorców zagranicznych. Co ważne, content wokół finału publikowany jest również na kanałach zrzeszonych z fundacją: Pol’and’Rock Festival, Ratujemy i Uczymy Ratować czy internetowej telewizji fundacji Kręcioła TV. Fundacja obsługuje też Twittera i Instagram, na który to kładzie jeszcze większy nacisk od kiedy zrezygnowała ze Snapchata.
„W studiu dzieje się wszystko. Jurek rozmawia z dziennikarzami, obok trwa koncert, wolontariusze przychodzą do strefy, w której mogą rozliczyć puszkę (nadzoruje to mBank). Najważniejsza zasada to patrzeć, czy nie wchodzi się komuś pod kamerę” —uśmiecha się Ola Skorżyńska, która jest już na drugim finale WOŚP-u w tym roku w roli redaktora kanałów social media Pol’and’Rock Festival.
Digital wolontariusze pytają, „czy Jurek straci głos”
Anna Orzech, która od ponad siedmiu lat odpowiada za media społecznościowe w fundacji, zwraca uwagę, że i wolontariusze coraz mocniej idą w digital:
„Nigdy wcześniej nasz dział PR nie był zasypywany tak dużą liczbą zapytań ze strony wolontariuszy. Kiedyś ich aktywność ograniczała się do działań w sztabie w swojej miejscowości, teraz są żywiej zainteresowani tym, co dzieje się w centrum Warszawy. Zakładają grupy na Facebooku, chcą poznać wolontariuszy z innych miast i pytają się, jak jeszcze mogą wesprzeć Orkiestrę. Ciekawi ich też, jak wygląda nasza praca od kuchni. Podstawowe pytanie podczas finału dotyczy oczywiście tego, czy Jurek straci głos (śmiech)” — dodaje Anna Orzech.
Zaznacza przy tym, że ludzie coraz bardziej wchodzą w świat internetu, ale nie zapominają o offline, bo umieszczają zdjęcia z wolontariuszami. —Te światy sie coraz przenikaja przed sobą — podsumowuje Orzech.
Od lat podczas Finału w redakcji WOŚP możemy zobaczyć Maćka Budzicha, na co dzień blogera Mediafun. Maciek koordynuje 3-osobowym zespołem Twittera. Ekipa Orkiestry pisze tam o aukcjach, wchodzi w interakcje z użytkownikami, ale też stawia na edukowanie odbiorców:
„Twitter w Polsce jest bardzo specyficzny i polityczny. Staramy się stonować te nastroje, przede wszystkim natomiast wyjaśniać liczbami. Korzystamy z wielu narzędzi, jak chociażby kalkulator dostępny na stronie WOŚP, który tłumaczy, na co jest przeznaczona każda złotówka wrzucona do puszki. Mamy w sobie duże pokłady cierpliwości, a za tym idą fakty, które przedstawiamy niedowiarkom. Fajne jest to, że puszczając te fakty często udaje nam się namówić innych, by posługiwali się tymi danymi. W erze fake newsów ta synergia działań, także po stronie świadomych użytkowników, jest bardzo ważna. Sami nie dalibyśmy rady” — tłumaczy Maciej Budzich.
Dlaczego warto przez weekend być częścią WOŚP-u? Maciej Budzich stwierdza wprost:
„Od razu wrzucamy tę osobę na głęboką wodę. Trudno spotkać większą imprezę, gdzie dostaje się na początku tak duże odpowiedzialne zadania i dostęp do narzędzi używanych w większości agencji marketingowych. Gdybym odpowiadał za rekrutację w jakiejś firmie i zobaczył w CV wpis z wolontariatu w WOŚP-ie, ta osoba byłaby on the top”.
Główna idea? Zdaniem wolontariuszki Oli zamyka się ona w dwóch hasłach: Dobra zabawa i współodpowiedzialność.„Gdy ktoś idzie po bułkę lub napój na dół, pyta każdą osobę z redakcji, czy czegoś jej nie potrzeba” – dodaje redaktorka WOŚP-u.
CZYTAJ TEŻ:
fot. główne
Łukasz Widziszowski/WOŚP